wtorek, 3 września 2013

Sześć

Pierwsze, delikatne płatki śniegu spadają na chodniki. Wchodzisz do już coraz lepiej znanego Ci budynku siadasz na tym samym plastikowym krześle w poczekalni.
Minęło kilka tygodni, przełomowych? Czy można je tak nazwać, no bo czy przełomem jest to,że mieszkasz wreszcie z ukochanym mężczyzną, czy przełomem możesz nazwać to,ze po pięciu miesiącach czekania właśnie dziś  dowiesz ie jakiej płci jest twój mały skarb noszony pod sercem, czy przełomem możesz nazwać to,że w twoim życiu zagościło niepowstrzymane szczęście .To niby błahostki, ale ciebie cieszą najbardziej na świecie .
Wchodzisz do gabinetu, i juz  po kilkunastu minutach jesteś,uosobieniem szczescia.
Za 4 miesiące na świat przyjdzie twój syn. Od zawsze  marzłaś o małym chłopczyku w twoich ramionach , to dziwne, ale od różowych sukieneczek wolałaś małe bluzy, od kucyków i lalek, samochody i klocki lego.
Oczywiście cieszyła byś się z wymarzonej córeczki Matta, której wiązał by warkoczyki i kupował kolorowe pierdoły, ale słysząc jak lekarz mówi,ze możesz spodziewać się syna, poczułaś jak spełnia się kolejne twoje marzenie, w pewnej chwili po prostu zaczynałaś się bać,ze to za dużo dobra jak na jedną małą osobę jaką jesteś.
Z wielkim uśmiechem na twarzy szłaś, coraz bardziej zaśnieżonymi chodnikami. W końcu dochodzisz do mieszkania, otwierasz drzwi i rzucasz się na siatkarza  stojącego w kuchni.
- A nie mówiłam, będziemy mieli syna- wrzeszczysz na cały budynek. a siatkarz  podziela twoją radość.
-Cieszysz się, przecież marzyłeś o córce?-patrzysz  z politowaniem na Matt'a.
-Jejku czyli przez to,ze marzyłem o dziewczynce mam się nie cieszyć,ze będę miał syna ?
-Dobra koniec, ale jedno jest pewne będzie siatkarzem po tatusiu -Uszmiechasz się szeroko i wchodzisz z pomieszczenia
- Ap ropo, nie zapomniałaś o dzisiejszym meczu ?
-A no właśnie zapomniałam, dobrze,ze mówisz o której?
- o 18- odpowiada i wchodzi z mieszkania.
*
Dochodziła 17, kiedy jeden z twoich ukochanych pasiaków asseco osłonił twoje ciało,  zamykasz drzwi i wychodzisz z mieszkania.
Wchodzisz na halę i zajmujesz swoje można powiedzieć już stałe miejsce obok Iwony.
 po dwu godzinnym spotkaniu ostatnie oczko ląduje po stronie rzeszowskich zawodników MVP spotkanie zostaje Igła z  czego obie z Iwona jesteście strasznie zadowolone.
Nastoletnie fanki, praktycznie ''biją ''się o kolejny autograf ulubionych graczy, ale ciebie to nie dziwi pamiętasz przecież jak sama, przepchałaś się przez tłumy napalonych dziewczyn po jeden podpis, który potrafił cieszyć godzinami i przywoływał te wspaniałe emocje z hali kiedy na niego spojrzałaś.
Cierpliwie więc siadłaś sobie na jednym z miejsc i patrzyłaś  po woli z hali rozchodzą się zadumani zawodnicy Zaksy, szczęśliwe nastolatki, wkurwieni ochroniarze i dzisiejsi zwycięscy.
W końcu Matt już wolny od obowiązków bierze Cie za rękę i razem wychodzicie z hali, wsiadasz do auta.
-A gdzie my właściwie jedziemy?- pytasz g siatkarz jedzie w strone całkiem przeciwną od waszego mieszkania.
-Taka mała niespodzianka.
Nic już nie mówisz czekasz tylko na jakąś bardziej jasna wypowiedz, ale oczywiście takiej nie otrzymujesz.
Po kilkunastu minutach milczenia zatrzymujecie się pod jedną z luksusowych restauracji.
Wchodzisz do środka i jesteś na niego wściekła przy każdym stoliku  siedzą kobiety wystrojone w wystawne, wieczorowe suknie, a ty wchodząc, czujesz się  dość nie komfortowo siedząc przy stoliku w koszulce Asseco i ukochanych rurkach, masz ochotę zabić go spojrzeniem, ale wtedy jego śmiech, uspokaja Cie jak nic innego.
Niby zwykła kolacja ale masz przeczucie,że on coś jeszcze kombinuje ciągle się do ciebie szczerzy a ty nie wiesz już co masz o tym myśleć.
I wtedy dzieje się coś dziwnego, spodziewałaś ,że ta chwila nadejdzie ale nie spodziewałaś się,że dziś,że już, tak szybko.
Kidy siatkarz klęka przed tobą z czerwonym  pudełeczkiem czujesz tysiące motyli w brzuchu, czujesz jak stan ekstazy ogarnia całe twoje ciało, już raz to przeżywałaś, już raz ukochany mężczyzna zadał Ci to magiczne pytanie, już raz się zawiodłaś.Ale teraz wiesz,że będzie inaczej, lepiej . Wiesz,ze drugi raz się nie zawiedziesz, a powiedzenia słowa nie było b głupota w tej sytuacji.
-Wjedziesz za mnie ?-pyta tak niewinnie, tak delikatnie, subtelnie, z nikłym uśmiechem na twarzy patrząc w twoje tęczówki.
-Przecież oboje nam odpowiedz.Tak Matt wyjdę za ciebie- Cieszysz się z podjętej decyzji, ale nie tylko z tego, w końcu pierwszy raz patrzysz na niego z góry.Ale ten moment nie trwa długo po chwili chłopak wstaje, a wasze usta dzielę już tylko centymetry.Czujesz jego oddech na swojej skórze, czujesz zapach jego nieziemskich perfum przy, których nie możesz się skupić, nie możesz myśleć.Po chwili te dzielące was centymetry stają się zbędne, szczęśliwa jak nigdy wpijasz się w jego usta.
_______________________________________________________________________________
Trololo a więc mamy kolejny i powiem wam szczerze,że moja wena mi uciekła i kurwa za cholerę nie chce wrócić, ale  za to powiem wam,że po woli zabrałam się za nowy projekt i myślę,że  już niedługo pożegnam się z tm blogiem, ponieważ historia jest już prawie na finiszu, a wtedy pojawi się prolog ;)
Bardzo proszę o te wasze motywujące komentarze i dziękuje za każde wejście ;)
A jeśli komuś nudzi się tak jak mi w te chłodne dni( u mnie ciągle pada)  to można się ze mną skontaktować na tt ;)
Pozdrawiam i mam nadzieję,że macie po woli już dość tej sielanki, powiem tylko,że skuje się więcej emocji ;)

czwartek, 15 sierpnia 2013

Pięć

Cisza,głucha cisza.Słychać tylko żwirek pod twoimi butami długa alejka zakończona rozłożystą wierzbą, która straciła już wszystkie liście tej jesieni.Dochodzisz do celu, kładziesz na marmurowym pomniku 5 białych róż, których kolce przez ostatnie minut kaleczyły twoje dłonie,przyglądasz się czarno-białej   fotografii pięknej kobiety.Masz wrażenie,że te duże oczy na ciebie patrzą, że nikły uśmiech  widnieje tylko dla ciebie, masz wrażenie że jest przy tobie, stoi obok, że za chwilę powie Ci co robić.Minęło 9 długich lat od tamtego dnia,kiedy  siedziałaś na tarasie, czekałaś na ukochana matkę, która miała wrócić od lekarza, w końcu po 15 latach miałaś dostać to czego najbardziej chciałaś, rodzeństwo, dziecko które w sobie nosiła było od 7 miesięcy  wyczekiwane  przez cała rodzinę, dzwoniłaś kilka razy kiedy spóźniała się już ponad dwie godziny,  zadzwonił w końcu upragniony telefon, ale przecież nie tego się spodziewałaś, no bo kto spodziewał by się kamiennego głosu policjanta, kto spodziewał by się  najgorszej wiadomości, w najlepszym okresie życia, w jednej chwili jej zabrakło słowa mężczyzny brzmiały Ci w uszach przez kilka kolejnych  lat , przez kilka długich lat nie pogodziłaś się z jej śmiercią jej i dziecka,które nosiła pod sercem,nie pogodziłaś się z każdą kolejna kobietą ojca, która na siłę chciała Ci ja zastąpić.Może dlatego tak kochasz swoje dziecko? może dlatego nie chciałaś jak tysiące młodych kobiet go usunąć?Ten wpadek nauczył Cię życia i cierpienia. Ale brakuje Ci jej, wiesz dobrze,że wiedziała by co robić, wiesz,że na pewno by ci teraz pomogła,że była by podporą w każdej trudnej chwili i nie pozwoliła by Cie skrzywdzić.Na pewno powiedział by Ci co masz robić.
*
Kilka samotnych łez spłynęło po policzku na wspomnienie tamtych chwil, wróciłaś do domu, i w ciszy zaczęłaś rozmyślać nad tm całym syfem. Doszłaś do kilku wniosków a czy dobrych, bo przecież prawdą jest to,że są ludzie, którym pozwolimy wracać zawsze. Choćby nie wiadomo jak nas zawiedli i jak bardzo pozwolili nam cierpieć. I mimo tego, że wywoływali największy ból, gdy odchodzili, to wywołują najcudowniejszy uśmiech, gdy wracają.
I właśnie teraz uświadamiasz sobie,ze tak na prawdę,cała nienawiść upłynęła z ciebie po 5 minutach jego obecności .W końcu to on pokochał cie mimo wszystko,
pokochał Cię za oczy, nie za efekt uzyskany za pomocą cieni i podkręcającej maskary. Pokochał Cię za włosy, te poranne niesforne kosmyki, nie rezultat długiej walki z suszarką, prostownicą i lakierem do włosów. Pokochał Cię w tym wygodnym, rozciągniętym dresie, w którym w niedzielę wcinasz czekoladowe lody przed telewizorem. Pokochał Cię za wredne docinki, a nie za wszystkie teksty przygotowane w celu jak najlepszego zaprezentowania się. Pokochał Cię taką jaka jesteś, dlatego masz pewność, że już na zawsze.I dzisiejszego wrześniowego wieczoru, kiedy ostre powietrze drażniło twoją krtań, ręce zamieniały się powoli w dwa sople lodu, a włosy rozwiewał chłodny wiatr,uświadomiłaś sobie jakim skarbem jest to 36,6 stopni Celsjusza obok, doceniłaś chwile kiedy w szczelnym uścisku,mogłaś schować się przed złem całego świata, 
Może pora w końcu wyjść z tego domu, wrócić do pracy, wrócić do przyjaciół, wrócić do niego, zacząć żyć ? Ale nie tak jak dotychczas, zacząć żyć tak jak zawsze chciałaś, nie przejmując się żadnym niepowodzeniem, nie myśląc o tym co stanie się jutro, spełnić wszystkie marzenia skrywane w najciaśniejszym zakątku duszy, z dnia na dzień, teraz dobrze wiesz,że tak żyć możesz tylko u jego boku, bo gdzie indziej znajdziesz takiego wariata ? 
Po raz pierwszy od pewnego czasu kładziesz się do dużego łózka, i zasypiasz z uśmiechem na ustach wiedząc,że podjęłaś dobrą decyzję,że wreszcie robisz krok do przodu
*
Poranna kawa,szybki prysznic, lekki makijaż, wysoki kok,poczucie szczescia.
Tak mija Ci poranek, wchodzisz z wielkiego domu, i stawiasz kolejne kroki na rzeszowskim chodniku, uśmiechasz się nawet do wrednej sąsiadki, której czasem z chęcią wbiła byś pilniczek w tętnice.Nie przeszkadza Ci to,że z nieba właśnie spada coraz więcej mokrych kropel zwanych potocznie deszczem,nie denerwuje Cię krzyk kolejnego wkurwionego kierowcy kiedy przechodzisz na czerwonym świetle, tuż przed maską jego czarnego volvo, uśmiechasz się promiennie w jego stronę powodując tym samym podwyższenie ciśnienia kierowcy. Docierasz pod jego blok, wchodzisz do windy i jedziesz na odpowiednie piętro, własciwy numer drzwi,lekko naciskasz na dzwonek i czekasz na odpowiedź z wewnątrz.
Otwiera lekko zaspany, nieogarniety,zaskoczony , na pewno się ciebie nie spodziewał, ale czy go ucieszyłaś ? Czy na ciebie czekał ?Dobrze wiesz,że tak. Jego paraliżujący uśmiech nie pozwala Ci wydusić żadnego, nawet najgłupszego słowa nawet najbanalniejszego kocham Cię, po prostu rzucasz się na jego szyje, a on delikatnie muska twoją dolna wargę, czujesz smak jego ust, i ciepło jego rak, którego tak bardzo Ci brakowało, patrzysz w jego oczy czekając aż coś powie.
-Dlaczego przyszłaś ?
- Bo mam już dość tej żałosnej zabawy, zachowujemy się jak 5-o letnie dzieci, po co nam to? Ja kończę z tą głupotą wybaczam Ci bo Cię kocham i nie mam zamiaru dłużej tego ukrywać, a co ty zrobisz, nie wiem ale musiałam Cię w końcu pocałować. 
-Uśmiechasz się nikle do siatkarza czekając na jego ruch. On nic nie mówiąc bierze Cię na ręce i całuje tak jak jeszcze nigdy, i wiesz,że to była najlepsza decyzja jaka mogłaś podjąć, idealna.
____________________________________________________________________
A więc co tu napisać, jest krótki, do dupy, nienadający się do publikacji, ale nie stać mnie na nic lepszego, nie ograniczajcie się przyjmę hejty na klatę ..I przepraszam,ze po takim czasie, dodaję tylko coś takiego. Dobra nie użalamy się już w tym rozdziale  trochę wróciłam do przeszłości bohaterki, chciałam wam trochę bardziej przybliżyć jej historie tylko nie wiem czy się spodoba ;)A co do decujzji Karoli to chyba wszystkie się tego spodziewałyście xd 
Nie zaskoczyłam wiem .. 
Dobra nie zanudzam  i kończę dodam jeszcze tylko,ze przypominam o zakładce SPAM, bardzo proszę pamiętajcie,ze takie coś się pojawiło ;)) 
A tak jeszcze jedno, bo chyba kilka  blogerek już się nabrało  zmieniłam nazwę na Weronika
więc żegnamy się z siatkoholikiemxd.
Pozdrawiam i proszę o KOMENTARZE :**

środa, 31 lipca 2013

Cztery

Mila, krucha,delikatna, kiedyś tak a teraz chamska, bezczelna,podła tak Cię teraz  określają ?
A jak ty się teraz czujesz? Jest Ci lepiej, kiedy twoje dotąd kochające serce  staje się obojętne na cudzą krzywdę? Jest Ci lepiej kiedy patrzysz w lustro przygryzasz wargę i tłumisz w sobie tysiące krzyczących emocji, które rozpierdalają twoja podświadomość? Nie dokucza Ci już chamstwo, podłość ludzi mijanych każdego dnia na rzeszowskich chodnikach? Nie dokucza Ci już odrzucenie, bezsilność, setki błędów, które ciągle popełniasz? Nie. Ty teraz jesteś twarda, bezlitosna, jedynym priorytetem  jest tylko dobro twojego dziecka, które nosisz pod sercem.Zrozumiałaś,ze kobiety inteligentne uczą się chamstwa ułatwiającego życie .
*
Wracasz z jednego z lokalnych warzywniaków w uszach Ostry, w którego głosie odnajdujesz spokój dla duszy, wiesz dobrze,że rap nigdy nie przestanie istnieć, bo prawda przecież nigdy nie ucichnie.
Kiedy masz zamiar chwytać już za klamkę,zielona torebka pęka, a cała zawartość w mgnieniu oka rozsypuje się przed twoja furtką siarczyście przeklinasz i siadasz na kostce,po chwili zdenerwowana zaczynasz zbierać warzywa, nie łódź się to nie bajka i w jednej chwili nie pojawi się wymarzony królewicz, który po może ci pozbierać zawartość, a następnie wasze tęczówki spotkają się w jednym punkcie,zakochacie się od pierwszego wejrzenia i będziecie żyć sobie długoo i szczęśliwie, to nie bajka mała to brutalna rzeczywistość, tego świata na, którym przyszło Ci żyć już przeszło 20 lat.
Wchodzisz do domu, rzucasz zakupy na kuchenny blat, zakładasz ukochane dresy, i bokserkę, wiążesz włosy w wysokiego koczka.Z kojącą mrożoną kawą i laptopem na kolanach spędzasz następne godziny.
*
Dzwonek do drzwi, jeden, drugi trzeci raz ktoś naciska przycisk, a już po chwili wystukuje rytm pięścią na twoich drzwiach.
-No przecież się nie pali.-krzyczysz zmierzając w stronę drzwi.
Otwierasz, i widząc tego osobnika cofasz się, jak gdybyś zobaczyła ducha.Twoją asertywność znów szlak trafił, przez kilka ostatnich tygodni zmieniłaś swoje życie o 180 stopni stałaś się  zimną suką,
a wystarczyło tylko jedno spojrzenie, jeden błysk tych jego niebieskich tęczówek, żebyś znów rozpłynęła się na części pierwsze.
 *
Co cujesz w takiej chwili, kiedy z sekundy na sekundę stajesz się coraz słabsza, a moze po prostu nigdy nie byłaś wystarczająco silna ?
Stoicie i z rozbieganymi iskierkami w oczach patrzycie na siebie, kiedy niezręczną ciszę przerywa niebieskooki.
-Karola przepraszam za to jakim skurwielem jaki jestem.Przepraszam jeśli kiedykolwiek uroniłaś prze ze mnie choćby jedna łzę, za to,że opuściłem Cię w takiej sytuacji kiedy mimo wszystko powinienem być przy tobie, i chronić ciebie i nasze dziecko przed jakimkolwiek rozczarowaniem.Przepraszam,że w taki beznadziejny sposób odebrałem wiadomość o dziecku po prostu, nie wiedziałem jak zachować się w tej sytuacji.Przepraszam za wszystko ale ja na prawdę Cię kocham, chce wychowywać z tobą to maleństwo i dawać Ci ogromne wsparcie kiedy tylko będziesz tego potrzebowała. Wybaczysz ?
-Pamiętasz co mi obiecałeś, że nie okażesz się takim samym skurwielem jak On.
Wiec zamiast tego przesłodzonego kocham Cię powinieneś zrobić wszystko żebym to ja mogła kochać Cie bez tych wszystkich rozczarowań.-Obojętnie zamykasz drzwi przed siatkarzem,Rzucasz się na kanapę, a po policzku spływa pojedyncza łza. Jednak coś w Tobie nadal pozostaje twarde i nieułomne  przecierasz policzki i nie pozwalasz by już ani jedna słona kropla wydostała się na powierzchnię
*

Dzwonisz dzwonkiem do mieszkania przyjaciółki dziewczyna nie karze Ci długo czekać i już po chwili wpuszcza Cię do środka.
-On wrócieł.
-Kto?
-Matt
Zrzucasz z siebie płaszcz,suwasz buty i zajmujesz miejsce przy okrągłym stole w salonie Ady.
Czekasz na dziewczynę, która w kuchni  trudzi się z twoja ulubioną kawą.
Ada podaje goracy napuj którego intensywny zapach przyjemnie drażni twoje nozdrza.
-I co u niego?
-Czy ty na prawdę myślisz,że pytałam co u niego?
-Nie no wiem, chciałam Cię trochę rozluźnić.
-On chce żebym dała mu szanse, ale ja nie wiem czy chcę kurwa mam już dość takiego życia-Wzdychasz i kładziesz głowę na stole.
-Mówisz, że masz dość? To spójrz na  pijaka pod sklepem, który ma tylko butelkę, która  na etykiecie ma jakieś procenty i tylko w tym widzi sens. Spójrz na te wszystkie samotne, opuszczone dzieci, umierające z głodu. Spójrz na otaczający Cię świat, a dopiero później mów, że nie masz siły by żyć.Karolina ogarnij się to nie jest koniec świata teraz nie dasz mu szansy, to chłopak odejdzie zostaniesz sama, z dzieckiem i podkrążonymi od płaczu oczami, wtedy znowu będziesz żałowała,ze nie dałas mu szansy, przecież dobrze wiesz,że będzie Ci z nim dobrze.
-Właśnie nie wiem.
-Nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz banalne  wiem ale taka prawda.-Dziewczyna patrzy na ciebie tak przekonująco i mądrze,ze masz ochotę już teraz do niego zadzwonić, ale przecież musisz to jeszcze przemyśleć.
*
Przekręcasz klucz w zamku i otwierasz wielkie dębowe drzwi do zimnego mieszkania.
W tej chwili nawet upragniony papieros okazał się być zbyt krótki by ukoić zszarpane nerwy.
Pamiętasz jak się wstydziłaś, peszyłaś, chowałaś wzrok na pierwszym spotkaniu.Pamiętasz jak robił z siebie głupka,żeby tylko się do niego przekonała.Pamiętasz jak pierwszy raz wziął Cie za rękę, jak pierwszy raz Cię przytulił, pocałował, przypominasz sobie jaki był wtedy delikatny, I po chwili kiedy delikatny uśmiech gości na twojej twarzy przypominasz sobie jak zniknął , jak przestał się odzywać, jak odszedł...
_______________________________________________________________________________
 Mamy kolejny ^^ Szczerze mi podoba się trochę bardziej niż poprzedni ale ocenę i tak pozostawiam wam ;)
Dziękuje za każdy motywujący komentarz i za liczbę wyświetleń, jak również za to,że pomimo poprzednie opowiadanie dobiegło końca nadal widać zainteresowanie ;** 
Przypominam o zakładce Spam ;)
I zapraszam do lektury ;)
Proszę o KOMENTARZE;)
 




piątek, 26 lipca 2013

Trzy

Budzi Cię chęć natychmiastowego pochłonięcia jakiejkolwiek cieczy.Czujesz jakby głowa rozpadła Ci się na tysiąc kawałków.Bierzesz małą białą tabletkę do ust z nadzieją,że załagodzi skutki twojej  głupoty.
Rzucasz się na kanapę i i łapiesz komórkę, masa nieodebranych połączeń, które jeszcze wczoraj cieszyłyby Cię jak mało co, dziś były już bez znaczenia.Pochłaniając kolejną butelkę wody wykonujesz połączenie, w końcu kiedyś będziesz musiała sprostować to co wczorajszego wieczoru w tak nie subtelny sposób spieprzyłaś.Powtarzający się sygnał znów doprowadza cię do szału, kiedy już masz odkładać słuchawkę, słyszysz cichy,kobiecy głos.Dziewczyna informuje roześmianym tonem,że Matt poszedł pobiegać, ale oczywiście może coś przekazać. I choć wiedziałaś,że go skrzywdziłaś, że zachowałaś się jak suka, to miałaś choć odrobinę tej nadziei która mówiła Ci,ze on tez siedzi gdzieś tam tysiące kilometrów dalej i jest mu źle, może to dziwne ale jego nieszczęście dało by Ci poczucie tego,ze jednak jesteś i byłaś dla niego ważna.A on tak po prostu Cię wymienił ?Zapomniał? W końcu sama wybrałaś.
*
Bierzesz szybki prysznic, ubierasz się,dusisz włosy błękitną gumką i robisz szybkie śniadanie jak przystało na rozwódkę, która prawdopodobnie zostanie jeszcze samotną matką.
Bez planów na dalszą część dnia zajmujesz miejsce na kanapie i oglądasz nudne tasiemce, co skutkuje snem.
*
Budzi Cie połączenie od Matta.
-O co Ci chodziło wczoraj w nocy, czemu nie odbierasz?-Z wielkim wyrzutem recytuje Ci formułkę do słuchawki, która na prawdę nie wywiera na tobie żadnego wrażenia.
-Przecież oddzwoniłam, odebrała jakaś nowa laska swoją droga szybko się pozbierałeś.-Mówisz z lekką ironią w głosie czekając na ruch siatkarza.
-To była moja siostra, o czym ty mówisz?
-Jak to siostra?-Trzeba przyznać ze kamień spadł Ci z serca, wiesz,ze nie jesteś mu obojętna a to w tej chwili znaczy na prawdę wiele.
- Jakie dziecko o czym ty mówiłaś?
-Jestem w ciąży
-Co?-do chłopaka najwidoczniej jeszcze nie dotarło jego szybka i impulsywna reakcja nieco Cię rani przecież tyle razy wyobrażałaś sobie ten moment.
-A w jakiej mogę być ciąży Matt nie zachowuj się jak przerośnięty dzieciak chyba wiesz skąd się biorą dzieci?
-No to pogratuluj Kamilowi.
-Co? Ja jestem z tobą w ciąży idioto.-nie wierzysz ze to powiedział jak mógł, po co mu to było przecież dobrze wie,ze to jego dziecko.
Ale przecież jakoś sobie poradzicie, nie jesteś jakąś słabą krucha kobietka uzależnioną od chłodnego pozbawionego jakichkolwiek odruchów ludzkich mężczyzny.
Z nudów i rozpaczy wysprzątałaś całe mieszkania, błyszczał każdy nawet najbardziej ukryty kont.
Wychodzisz na rzeszowską ulice i idziesz w strugach deszczu bez celu, przed siebie, krople s plwają po parasolce ty delikatnie ocierasz kolejna łzę  w końcu kiedy masz już wracać cała przemoknięta za rękę łapie Cię ten wiecznie uśmiechnięty osobnik poprawia włosy i teatralnie wywraca oczami zapraszając Cię na kawę.
-No to kiedy przyjdziesz z nami pograć ?Tęskni mi się już za tym ciągłym Igła uśmiechnij się bo chcę Ci zrobić zdjęcie.
-Nie szybko wiesz trochę się pozmieniało.
-Jak to ?
-Niedawno się rozwiodłam ale to wiesz, ale nie wiesz że spodziewam się dziecka a jego tatuś uciekł do Ameryki -posyłasz Ignaczakowi sztuczny uśmiech i upijasz łyk kawy ten zdziwiony dopytuje szczegółów i już po chwili zna wszystkie tajniki twojego prywatnego życia.Ale jemu możesz powiedzieć wszystko jest z tobą od bardzo dawna, ty byłaś przy nim na korytarzy gdy rodziło się jego pierwsze dziecko on jest przy tobie w każdym przełomowym momencie życia. Dobrze wiesz,ze nic już przed nim nie ukryjesz.  
Wracasz do domu, i zrzucasz siebie mokra kurtkę.
Rozmowa i Igła dała Ci wile do myślenia teraz właśnie uświadomiłaś  sobie jak wielkie szczęście Cię spotkało,masz pod sercem niczemu winną kruszynkę, którą bez względu na wszystkie przeciwności losu musisz wychować jak najlepiej, dać mu wszystko żeby ten palant nigdy nie mógł Ci powiedzieć,ze zrobiłaś coś nie tak.Od dziś stajesz się inna kobieta, od dziś masz w dupie wszystkich facetów którzy kiedykolwiek stąpali po tej ziemi, oszczędzisz tylko Igłę ponieważ czas nauczył Cię ze zawsze zostaje tylko on jedn kiedy wszyscy inni już zwątpili.
________________________________________________________________________________
 A więc tak, rozdział jest za późno za co przepraszam ale wena całkiem mnie opuściła, nie miałam bladego pomysłu na rozdział więc z góry przepraszam ,i obiecuję że w następny rozdział włożę wiele więcej energii  wybaczcie...
A i jeszcze jedno Jeśli chcecie poinformować mnie o nowościach  to zapraszam do zakładki SPAM
Dziękuje,że czytacie i proszę o KOMENTARZE ;)

czwartek, 18 lipca 2013

Dwa


Uśmiech zgubiony gdzieś w tłumie problemów, łzy przykrywane deszczem i pusty wzrok błądzący po brudnych ulicach miasta.Dźwięk ulubionego  kawałka rozwala twoją pod świadomość na tysiąc małych kawałeczków.Pewnym krokiem i z papierosem w dłoni podążasz do gabinetu,wchodzisz,siadasz na plastikowym krześle w korytarzu, patrzysz na te szczęśliwe twarze kobiet trzymających się za lekko zaokrąglone brzuchy.W końcu nadchodzi Twoja kolej wchodzisz do gabinetu gdzie wita Cię kobieta w białym stroju.I już niedługo po tym wszystko się potwierdza, nie wiesz już czy masz się cieszyć czy usiąść pod blokiem i płakać.Teraz dochodzi do Ciebie,że nie jesteś już tą sama osobą, tą która mogła mieć w dupie wszystkie problemy teraz nie żyjesz już tylko dla siebie.
Bierzesz małe ustrojstwo tkwiące w kieszeni, a na  ekranie pojawia się dobrze znany Ci rząd cyfr.
Czekasz ale powtarzający się sygnał rozpierdala Cię wewnętrznie, przecież dobrze wiesz,że ma telefon przy sobie, zawsze ma go obok. Po kilku próbach tracisz nadzieje, idziesz do mieszkania i zrzucasz z siebie niewygodne lecz efektowne ubranie. Narzucasz jego wielką koszulkę, którą zostawił pewnej nocy.Wyciągasz ostatniego papierosa z paczki, siadasz na zimnym parapecie i otwierasz okno.
 Najgorszy jest moment, w którym czekasz na coś i tak boleśnie nic się nie dzieje. I prawdo podobnie nic się nie wydarzy. A mimo to, Ty nie potrafisz przestać czekać.
*
Znów ten sam pierdolony dźwięk, po którym mimowolnie  przecierasz jeszcze zaspane powieki,idziesz do kuchni i chwytasz butelkę z wodą , siadasz na blacie i znów powolnie robisz śniadanie, przecież nigdzie się nie spieszysz, w pracy nie chcą Cię widzieć jeszcze przez najbliższe 2 tygodnie,nie masz już męża, który czeka na kawę w ulubionym kubku i idealnie wprasowaną koszulę nie masz już żadnych zobowiązań wiec nie musisz się już nigdzie spieszyć .
*
Kolejne próby nawiązania kontaktu z Andersonem kończą się tak samo.
W końcu decydujesz się na wizytę w jego klubie, pchasz masywne drzwi i mijasz ochronę, która już bardzo dobrze Cię zna.W końcu  w jednym z korytarzy  widzisz Lotmana biegniesz do siatkarza i witasz się sucho.
-Możesz mi powiedzieć gdzie jest Matt ?  Nie mogę go nigdzie znaleźć-mówisz pewna tego,ze siatkarz zaraz zaprowadzi Cię do szukanego osobnika.
-Matt wjechał do Ameryki nic o tym nie wiesz?
-Jak to do Ameryki, przecież trwa sezon, po co ?
-Wziął ''wolne'' powiedział,ze musi uporządkować kilka spraw i wtedy wróci.
-Ja pierdolę -mówisz zrezygnowana -Dzięki.Jeśli będziesz z nim gadał to powiedź,że jeśli ma chodź trochę odwagi to niech zadzwoni bo to pilne.
Wkurwiona wybiegasz z hali, biegniesz nie zważając na nic przez zatłoczoną ulice a kolejni podrażnieni kierowcy siarczyście przeklinają pod nosem, i dają Ci  lekcje przechodzenia prze jezdnię.  
Ale ty się teraz tym nie przejmujesz, wbiegasz na prze dostatnie piętro i pukasz szybko w drzwi z numerem 32.Otwiera Ci blondynka w koronkowych figach i rozciągniętej bokserce.
-Wiesz,ze ten tchórz wjechał do Ameryki.
-Czekaj, bo ja jeszcze nie żyje.
Nareszcie wyrzuciłaś z siebie całą  złość, wszystkie negatywne emocje wyparował z ciebie w mgnieniu oka.
-Chodź do jakiegoś klubu mam ochotę wreszcie wyjść z tego mieszkania -mówisz patrząc w oczy przyjaciółki.
-Przecież ty w ciąży jesteś.
-Wiem jeszcze pamiętam, ale boże nie muszę się od raz tam upijać.Mówisz z pogardą i już po niecałej godzinie jesteście gotowe do wyjścia.
Przekraczasz próg jednego z ulubionych rzeszowskich klubów, głośna muzyka i tłumy szczęśliwych twarzy, tego było Ci trzeba, wyjścia z tego zadymionego mieszkania, uwolnienia się od tych ciągłych myśli.
Już po chwili twoją asertywność szlak trafia, siedzisz przy barze sącząc  pierwszego kolorowego drinka, na tym się jednak nie kończy i już po pewnym czasie lekko wcięta wirujesz na parkiecie. 
Widzisz jak kolejna para męskich oczu podąża za twoimi biodrami,kusisz coraz bardziej każdego, który stanie na twojej drodze.Wiesz,ze wystarczy twój jeden gest , jedno spojrzenie by spędzić z wybranym osobnikiem resztę nocy. 
Wiesz to ale ty wolisz się pobawić, wolisz kusić coraz bardziej podnieconych mężczyzn, którzy pewnie już nie raz rozebrali Cię wzrokiem.Widzisz,że oni pragną już czegoś więcej, ale właśnie w tej chwili odpuszczasz zostawiasz rozkojarzonych facetów na środku parkietu i siadasz przy barze.
Kiedy  pomimo pisku bawiącego się tłum słyszysz jak dzwoni twoja komórka.Ku wielkiemu zdziwieniu widzisz na ekranie jego imię, kolejny raz dawka alkoholu robi z tobą co tylko chce.
-Co to za ważna sprawa, która a nie może poczekać ?
-Nic takiego po prostu będziemy mieli dziecko kotek. -wyszczerzona wykrzykujesz formułkę do telefonu i kończysz  połączenie.
_____________________________________________________________________________
Mam 2 ;) Dziękuje bardzo za liczbę komentarzy pod poprzednim postem ;)
Ciesz że jednak to się może komuś podobać ;D nie rozpisuje się za długo po prostu proszę o KOMENTARZE ;)i dziękuje że czytacie;*

niedziela, 14 lipca 2013

Jeden

Siatkarz podchodzi do ciebie i delikatnie całuje na powitanie nie wiesz, co robić przecież Matt  od zawsze to tylko przyjaciel, przyjaciel który zna każdą  Twoja wadę,zna każde uzależnienie i każda dręcząca Cię fobia nie jest mu obca.
-Mam jedno pytanie-mówi niepewnie patrząc w Twoje oczy-Zamieszkasz ze mną ?
-Co!?- wybuchasz, nie spodziewałaś się przecież, że on na prawdę coś do Ciebie czuje.
Przecież właśnie się rozwiodłaś,nie chcesz znów związać się na lata, i płakać każdej noc kiedy twój facet  będzie Cie zdradzał,już przez to przeszłaś. Z drugiej strony ufasz mu jak mało komu.Chcesz żyć obok budzić się każdego poranka w  wspólnym łózko, pokoju,mieszkaniu, chcesz jeść wspólne śniadanie  i kłócić się o to kto wniesie dziś śmieci, chcesz każdego dnia wtulać się w jego umięśniony tors i czuć wilgotność jego ust na twoim ciele.Dlaczego więc po prostu się nie zgodzisz ?
Bo ciebie nadal paraliżuje strach przed kolejnym rozczarowaniem. Matt jest Twoim ideałem, nie chcesz widzieć go w innym świetle, a tak bardzo się boisz,że okaże się takim samym skurwielem jak twój były.Mimo tego ile razem przeszliście i z ilu trudnych sytuacji cię wyciągnął, nie umiesz po tm wszystkim zaufać nawet jemu.
-To proste pytanie chyba..
-Matt przecież wiesz,że dopiero się rozwiodłam.Nie chce drugi raz  tego przeżyć.
-Ale przecież znasz mnie jak mało kto,nie jestem jak on, nie skrzywdzę cie.
Wierzysz mu?Wierzysz,że nie jest taki jak inni, jest wyjątkowy i niepowtarzalny, czy na prawdę sadzisz,że to z nim powinnaś spędzić resztę swojego życia? 
-Matt  tak bardzo się boję, ze przyjdzie dzień kiedy Cię już więcej nie zobaczę,ze znikniesz jak każdy kto był dla mnie ważny.Ja nie dam sobie wtedy rady więc nie chcę się znowu do kogoś przywiązać. 
-Czyli nie ?-patrzy na Ciebie jak nigdy wcześniej w jego oczach jest wielki i niepohamowany żal.
-Nie, ja jeszcze nie jestem gotowa. 
-Wiesz co czekam już kilka pierdolonych lat, nawet nie wiesz ile razy musiałem się hamować przez tego skurwiela, który wpieprzył się w moje życie tak po prostu  zabierając mi ciebie.
Czekałem na ten rozwód nie chciałem,żeby przeze mnie  rozpadła się ta twoja miłość do niego, byłem cierpliwy, ale wiesz ja już też mam dość tego czekania, może porostu nie jesteśmy dla siebie stworzeni.Do niczego nie będę cie zmuszał.-siatkarz szybkim ruchem łapie wisząca na wieszaku kurtkę i wychodzi z mieszkania.
 Jest inny, niż chłopaki których znasz. Może dlatego, że dla niego nie jest najważniejsze iść, zajarać lub napić się z kumplami, że nie zmienia się w ich towarzystwie, nie "wyrywa dup" dla szpanu. Może dlatego, że nie udaje kogoś, kim nie jest. A t tak po prostu udałaś,Że Ci na nim nie zależy .To właśnie ten moment , w którym nawet nie wycierasz łez, bo wiesz, że nie warto. Przecież za chwilę pojawią się nowe i kolejne, i jeszcze następne. 
Nie chcesz już dłużej szukać ukojenia w płaczu,bierzesz  swoje rzeczy i wychodzisz.
Tłuczesz się przez pół miasta, stara taksówką, zerkając co kilka minut na mały ekran, ale nie ma żadnej wiadomości od niego.Wiesz co jest gorsze od kłótni, wyzwisk, tłuczonych talerzy i trzaskania drzwiami? Obojętność. Milczenie wszystko pieprzy. Niszczy każdego doszczętnie.
Wchodzisz do mieszkania, które choć jest twoje już od dawna raczej rzadko nazywasz domem . Rzucasz się na kanapę  i wystukujesz numer Ady.
-Przyjedz do mnie bo znowu wszystko spieprzyłam-mówisz obojętnym tonem i rzucasz małe urządzenia na podłogę.
 *
-No co jest-słyszysz jak dziewczyna  wchodzi do domu .
-Matt zapytał czy chcę z nim zamieszkać.
-No to świetnie, nie znajdziesz już chyba lepszego faceta, nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę.
-Ada ja odmówiłam.
-Jak to odmówiłaś,i w ogóle ty palisz?
-Nie kurwa, pilnuję żeby nie zgasło, po prostu nie wiem co robić.
-Zawsze mi mówiłaś,ze jedyny facet z jakim mogłabyś ułożyć sobie życie, a teraz jak Matt się przełamał to tobie odpierdala, nie chcę być podła ale zachowujesz się jak dziecko.
-Wiem, ale nie wiem co zrobić.
Po długiej rozmowie uświadamiasz sobie,ze popełniłaś jeden z tych najgorszych błędów, i boisz się,ze już nie da się tego odwrócić.
*
Teraz jesteś sama nie ma tu już  przyjaciółki,byłego męża czy nawet tego,który był zawsze.
Jest tylko wszechogarniający mrok.Noce. One są dobre do wszystkiego. Do rozmów, do odpoczynku, do wspominania, do układania sobie życia, do płakania... do wszystkiego. Nocami jest łatwiej znaleźć siebie.odnaleźć duszę, która gdzieś głęboko w ciele, ukrywa się przed tym toksycznym światem. 
 *
Każdy kolejny dzień był taki sam.Wstawałaś rano i ubolewałaś nad swoją jebaną głupotą.
Wreszcie urlop, który zawsze wydawał Ci się zbędny do czegoś się przydał.
Ale twój stan nie był tylko zwykłym załamaniem psychicznym, z dnia na dzień ze także  zdrowiem  było coraz gorzej.
*
-Karolina  żyjesz tu jeszcze? -słyszysz jak Ada szuka Cię  w mieszkaniu.
-Nie.
-A czyli wszystko ok. Jak się czujesz?
-Ada ja się boję- mówisz tak niepewnie jak nigdy wcześniej, i nie chodzi tu o kłótnie z Mattem , czy rozwód od tamtego dnia minął już ponad miesiąc .Ty boisz się zupełnie czego innego.Czegoś czego jeszcze nigdy nie doświadczyłaś.
-Ada ja chyba jestem w ciąży.
__________________________________________________________________________________
 Mamy jedynkę *,* Nie wiem czy wam się spodoba, czy może po tym rozdziale opuścicie mojego bloga, bo rozdział mial być całkiem inny ;/ Ale ryzykuję ;) 
Proszę o te  bardzo motywujące do dalszego działania KOMENTARZE  ;0
Do następnego ;* 

środa, 10 lipca 2013

Prolog



Znasz to uczucie. Wychodzisz z Sali sadowej  właśnie się rozwiodłaś z mężczyzną, który przecież miał być na zawsze w eleganckim stroju, jednym ruchem rozpuszczasz niskiego kucyka, jest to pierwsza oznaka wolności masz 24 lat  świetna pracę i cudowny dom
A mimo to nadal nie wiesz czy była to odpowiednia decyzja .
Podchodzi do ciebie wysoki szatyn.
-Czyli to już  koniec ?- pyta patrząc na ciebie swoimi dużymi zielonymi tęczówkami, kiedyś były twoim uzależnieniem , dziś już nic dla ciebie nie znaczą .
-Nie- odpowiadasz z szczerym uśmiechem –To początek-odwracasz się na pietach i wychodzisz z budynku.
Szeroko uśmiechnięta blondynka rzuca się na twoją szyje i  całuje w policzek
-Czemu się nie cieszysz wreszcie jesteś wolna dziewczyno.- Wybuchasz niepohamowanym śmiechem na jej widok, każda sekunda cieszy cię coraz bardziej.
Nawet w szarym  Rzeszowskim chodniku potrafisz dostrzec piękno, widzisz jak świat wreszcie nabiera barw .
Chwilę później podjeżdża samochód wysiada z niego mężczyzna łapie cię w pasie a po chwili kołujecie się jak opętani. Patrzysz w jego oczy one tez są piękne, wszystko jest piękne bo jesteś już wolna
 Z uśmiechami na ustach siedzicie już w klubie, zamawiasz kolorowego drinka i siadasz przy stoliku
-To za co pijemy?- pyta wyszczerzony siatkarz
- Za wolność. Przecież  to dzisiaj oczywiste.

W końcu telefon blondynki zaczyna dzwonić ona odbiera i po chwili wychodzi już z klubu znowu gdzieś się śpieszy, znowu zostajecie sami . Wchodzicie na parkiet i poruszacie się w rytmie muzyki, kiedy ona zwalnia wszyscy wokół zbliżają się do siebie, ty niepewnie patrzysz na Matt’a , on niepewnie cię obejmuje, przyciąga tak blisko jak jeszcze nigdy. Znacie się już 5 długich  lat a nigdy wcześniej nie byłaś aż tak blisko twoje zmysły ulegają  delikatności jego ciepłych dłoni, nozdrza delikatnie drażni zapach jego nieziemskich perfum.
Po, krótkiej bitwie z samą sobą wtulasz się w jego umięśniony tors.
Spędzacie razem cały wieczór, śmiejesz się jak zawsze, a przecież zawsze starałaś się nie ulegać jego urokowi a jednak, kolejne wypite drinki robią swoje, jedziecie do jego mieszkania i już w progu wieszasz się mu na szyi, wpijając w jego usta. Kolejne części waszej garderoby lądują na podłodze, rzucasz się na wielkie łóżko i czujesz jego obok siebie.

Budzisz się niepewnie rozglądając po pokoju obok leży Anderson, szybko wstajesz i pędem zbierasz ubrania z podłogi, nie pamiętasz zbyt wiele, wchodzisz pod prysznic w mieszkaniu , które przecież znasz na pamięć. Ciepły strumień spływa po twoim ciele a ty starasz odtworzyć sobie w pamięci wczorajszy wieczór.

Wychodzisz z zaparowanego pomieszczenia i wskakujesz  na kuchenną wysepkę, sączysz pomarańczowy sok  kiedy w kuchni pojawia się właściciel hipnotyzującego uśmiechu.
 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy prolog. Mam nadzieję,że chociaż trochę zaciekawi i zachęci :) 
Czekam na komentarze ;) 
Do następnego ;*
Zapraszam na drugiego bloga  ;)